28 sierpnia 2016

Moje miasto, a w nim...

Warszawa, poranek. Dreptam sobie ulicą Chmielną popijając kawę. Słoneczko. Nieduży ruch. Pięknie.
- Proszę pani! - woła za mną bezdomny. Myślę, że chce drobnych, czy coś, a on...
- Dobre to picie? - pyta.
- Niezłe.
- To super! - facet pokazuje mi uniesione kciuki i odchodzi ciesząc się jak kosmita do kapusty.

2 komentarze:

  1. no cóż, ludzie lubią zaskakiwać :D mnie na Chmielnej ciągle zahaczają panie z parasolkami i chcą namówić do wejścia do jakiegoś klubu ze striptizem :] za każdym razem, gdy tam przechodzę, tak jakbym na czole miał napisane: zaczep mnie, jestem naiwny i zdesperowany :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym na Twoim miejscu dokładnie obejrzała własne czoło :D

      Usuń