18 sierpnia 2016

Z dziennika urlopowicza część 6 - problemy na urlopie

W autobusie, rozmowa dwóch kobiet.
- Wiesz, moja mama teraz jest w szpitalu. Bardzo się o nią martwię, nic nie może jeść, karmią ją dożylnie, bo nic nie może utrzymać w żołądku. Co zjadła, to zwymiotowała. Nawet teraz jak nie je, to wymiotuje żółcią. Chcesz cukierka?


W domu, Lis i Wiewiór.
Lis słucha najpiękniejszej, lisim zdaniem, opery Pucciniego - Turandot. Nessun dorma w wykonaniu Pavarottiego. Finał. Lis wstrzymuje dech.
*DZYNIU DZYNIU DZYNIU* Wiewiór zaczął mieszać herbatę waląc łyżką, jakby dzwonił w Licheniu na podniesienie.


Wiecie, co łączy te sytuacje?
Brak wyczucia!

6 komentarzy:

  1. Kocham Pavarottiego! Ten jego srebrzysty, pełen blasku głos. Niezrównany. Finałowe "vincero" zostało dobarwione w kontrapunkcie dodatkowym instrumentem perkusyjnym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wreszcie ktoś mnie zrozumiał! Bo na razie słyszę tylko chichy, że jestem egzaltowana :D

      Usuń
    2. Lubienie opery to nie egzaltacja -to najwyższy poziom rozwoju wrażliwości na sztukę:) A w rytmie przynajmniej Wiewiór dzwonił w kontrapunkcie?

      Usuń
    3. A gdzie tam! Walił jak skazaniec kubkiem w kraty!

      Usuń
    4. Ojej, Lis, biedactwo, ktoś się z ciebie podśmiewa? A Wiewiór ma po prostu inne poczucie estetyki.? ;-)

      Usuń