W życiu lisiowiórczym pojawiły się szpitale.
Nie tylko Wiewiór.
Ja również.
Niemal jednocześnie.
Nieszczęścia chodzą stadami?
Nie jest nam lekko, ale się trzymamy. Bardzo dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa, wsparcie, telefony i wiadomości. To dla nas bardzo ważne, że wokół nas jest tyle pozytywnych emocji - pomagają nam przetrwać.
To, czego teraz doświadczam, pewnie będę chciała opisać. Ale jeszcze nie teraz. Za trudne.
Buziaku, wspieram, jeżeli czego potrzebujesz, napisz na meseengera :*
OdpowiedzUsuńDzięki Kochana!
UsuńLisie, przewijam w głowie wszystkie pliki, zatytułowane: Jak pomóc Lisowi.
OdpowiedzUsuńCzy może mieszkasz w pobliżu? Jakoś pomóc Ci mogę? Jeśli potrzebujesz czegoś, daj znać!
Bardzo dziękuję. Na razie dobrym słowem nas podeprzyj - to jeszcze nigdy nie zaszkodziło. Cmokas
UsuńEh.... no najczesciej stadami, niestety. Ale to bedzie na pewno malutkie stadko! Zdrowiejcie szybko i badzcie dobrej mysli.
OdpowiedzUsuńGlaskam po futerku :*
Tak, niech to będzie malusie stadko, fruuu i poszło
UsuńSzpital to dość specyficzne miejsce, na cała szczęście większość stamtąd wychodzi i powraca do równowagi. Życzę by pobyt trwał jak najkrócej, i oczywiście życzę jak najlepszych lekarzy i pielęgniarek.
OdpowiedzUsuńPS. To co dobre w tym bolesnym doświadczeniu to jak zauważyłam na sobie i innych, to w człowieku wzrasta empatia i czasem zmienia się dość radykalnie podejście do życia.
Pozdrowienia ze słonecznego dziś Wrocławia
Rzeczywistość postszpitalna się przewartościowuje - to dostrzegam sama. Oby na lepsze.
UsuńZdrowiejcie prędko! Ślę ściski i głaski.
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
Usuń