Wiosną tego roku lisiowiórczą rodzinę dopadły szpitalne klimaty. Na razie między nami a placówkami medycznymi panuje rozejm (nie mylić z pokojem). Kiedy szłam na operację prosiłam o trzymanie kciuków. Kumpela zaproponowała, że zje na moją intencję loda w kształcie pandy. Zjadła. Operacja się udała, zatem ta metoda ma w sobie jakiś głęboko ukryty sens :) Bardzo mi wtedy pomogły wszystkie Wasze intencje - lody, ciastka, wino, piwo, słowa, łapy i ogony.
Dziś Kumpela sama stoi na progu szpitala, operacja w środę. Zjem za nią loda. Wszystko się uda - nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Dziewczyna bardzo się denerwuje, a że dość często zagląda na mojego bloga, to mam do Was prośbę: napiszcie dla niej dobre słowo, poprośmy wszyscy świętą Chirurgardę, by czuwała, zjedzmy dodatkowe lody na jej intencję. Ta "święta" najwyraźniej lubi lody :)